XII Niedziela zwykła
19.06.2022
XII tydzień zwykły
Rok C, II
Kolor szat : zielony
Nie zapomnij o dzisiejszej Mszy Świętej.!

Wchodzisz tu by wielbić Boga.
Wychodzisz stąd by kochać ludzi.
Liturgiczne obchody tygodnia:
- Niedziela (12.06.2022) ➜ XII Niedziela zwykła
- Wtorek (21.06.2022) ➜ Wsp. św. Alojzego Gonzagi, zakonnika
- Czwartek (23.06.2022) ➜ Uroczystość narodzenia św. Jana Chrzciciela
- Piątek (24.06.2022) ➜ Uroczystość Najświętszego Serca Jezusa
1 czytanie (Za 12, 10-11; 13, 1)
Będą patrzeć na tego, którego przebili
Psalm (Ps 63 (62), 2. 3-4. 5-6. 8-9 (R.: por. 2ab))
Ciebie, mój Boże, pragnie moja dusza
2 czytanie (Ga 3, 26-29)
Wiara w Chrystusa znosi podziały między ludźmi
Aklamacja (Por. J 10, 27)
Alleluja, alleluja, alleluja
Ewangelia
(Łk 9, 18-24)
Wyznanie wiary w Chrystusa i zapowiedź męki




- Dziś Msze Święte : 07:00, 08:30, 10:00,11:00 – Kościół św. Barbary, 12:00 – z udziałem dzieci, 15:00.
- Zapraszamy na nabożeństwa czerwcowe w farze :
- w tygodniu po wieczornej Mszy świętej

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: «Za kogo uważają Mnie tłumy?»
Oni odpowiedzieli: «Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał».
Zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?»
Piotr odpowiedział: «Za Mesjasza Bożego».
Wtedy surowo im przykazał i napominał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: «Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie».
Potem mówił do wszystkich: «Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa».
W refrenie psalmu przewidzianego na dzisiejszą niedzielę powtarzaliśmy słowa: Ciebie, mój Boże, pragnie moja dusza (Ps 63(62), 2). Wiemy, że uczestniczymy w liturgii eucharystycznej jako wspólnota Kościoła, jako „my”, niemniej jednak, jesteśmy obecni tutaj również jako konkretne osoby, które wobec Boga przeżywają relację „ja-Ty”. Każdy z nas przecież w pierwszej osobie recytuje akt pokuty, mówiąc „moja wina”, czy też wypowiada wyznanie wiary mówiąc: „wierzę”; a przed przystąpieniem do Komunii św. mówimy: „Panie, nie jestem godzien abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”. Wreszcie, przyjmując Ciało Chrystusa, każdy z nas odpowiada: „Amen”.
Ważny jest więc ten wymiar indywidualny naszej wiary, bo ostatecznie każdy z nas w wolności podejmuje decyzję przylgnięcia do Chrystusa, do poszukiwania Go całym swym sercem. Jest to istotne w naszym życiu, którego przecież duża część przebiega na byciu w relacji z bliźnimi. Udzielenie pierwszeństwa Bogu gwarantuje właściwe przeżywanie obecności drugiego człowieka.
Chrześcijanin nigdy nie może stracić z pola widzenia pytania o miejsce Boga w jego życiu. Fakt, że nosimy w sobie skłonność do pokładania ufności czy to w człowieku, czy w różnych idolach (władza, pieniądz, ciało, kariera, itp.), zmusza nas do życia w pokorze i świadomości własnej kruchości.
W praktykowaniu wiary zagraża nam niebezpieczeństwo pozostawania niejako „na powierzchni”. Czasem sama religijność może służyć za swoistą przykrywkę prawdziwych problemów, które przeżywamy. Można angażować się w życie parafii, uczestniczyć w wielu spotkaniach, organizować całą techniczną stronę różnych przedsięwzięć – i na końcu nie spotkać się z Bogiem. Dlatego tak fundamentalna jest ta nasza osobista z Nim relacja.
Chrystus w dzisiejszej Ewangelii również zaprasza uczniów, a przez nich i nas, do udzielenia odpowiedzi na pytanie: „kim dla ciebie jestem?”, „za kogo mnie uważasz?”. Od odpowiedzi na nie zależy praktycznie wszystko. To pytanie niewygodne, być może, że wytrącające nas z poczucia dobrze spełnionych obowiązków religijnych. Bywa, że pytanie Chrystusa staje przed nami w sytuacji życia, w której musimy się opowiedzieć, po czyjej stronie jesteśmy. Czasami możemy się łudzić, że da się na dłuższą metę być przy Chrystusie i „ze światem”, że da się stworzyć „fajny” katolicyzm, dostosowany do prądu, w którym płynie współczesny człowiek. Niestety, nie jest to możliwe. I dojrzewamy do tego, że w pewnym momencie czujemy się w obowiązku zostawić sprawy „tego świata”, może i jakieś relacje, które stopniowo oddalały nas od Chrystusa. I wpisuje się to w zapowiedź Jezusa z dzisiejszej Ewangelii o straceniu własnego życia. Ale właśnie to stracenie – ze względu na miłość do Chrystusa – owocuje tym, że życie będzie nam udzielone, a ufamy, że i przez nasze świadectwo, również wielu innym.